Na obóz, czyli Letnie Łowy Gromady wyruszyliśmy z samego rana 27 czerwca. Naszym celem jak się przekonaliśmy, była odległa od Krakowa wieś Trzęsiny, leżąca w województwie lubelskim. Tak naprawdę naszym celem był las nieopodal tej wsi. Aby się tam dostać jechaliśmy kilka godzin autobusem, później kilka kilometrów szliśmy z naszym Akelą przez las, aby w końcu dotrzeć do miejsca obozu. Zastaliśmy tam dwie gromady z Puław, które znaliśmy z majowych Wielkich Łowów, a także naszego Baloo, oraz przywiezione przez niego i druha Piotra plecaki. Szybko przystąpiliśmy do urządzania miejsca naszego obozowiska. Sprawnie rozłożyliśmy namioty, zbudowaliśmy suszarkę na menażki. Inne ważne konstrukcje obozowe jak stół i jadalnia, kuchnia, spiżarnia i tym podobne, powstały jeszcze przed naszym przybyciem. Dzięki temu od razu mogliśmy skupić się na zajęciach przynależnych naszej Gromadzie.
Funkcjonowanie całego obozu opierało się na służbach które każda szóstka pełniła w poszczególne dni. Często już o świcie niektóre szóstki musiały nieźle się przyłożyć aby im podołać. Zatem jednego dnia pomagaliśmy podczas przygotowania posiłków i nakrywaniu do stołu, innego znowu zmywaliśmy po posiłkach, przygotowywaliśmy drewno do kuchni oraz na wieczorne ognisko, przynosiliśmy wodę ze źródła, prowadziliśmy modlitwy podczas całego dnia lub wciągaliśmy flagę na maszt. Od każdej szóstki zależało więc bardzo wiele. Ponadto w ramach gromady spotykaliśmy się z Akelą na Skale Narady gdzie każdorazowo po wysłuchaniu historii wspólnie podejmowaliśmy postanowienie którego staraliśmy się dotrzymywać. Wieczory zaś przeznaczone były na ogniska - czas w którym poznawaliśmy Dżunglę przez inscenizowane przez nas samych scenki. Niestety zdarzało się, że wieczorne plany krzyżowała, a to pogoda, a to późna pora. Tak czy inaczej do ognisk solidnie się przygotowywaliśmy.
Nie zabrakło też czasu na spotkanie z Panem Bogiem w Eucharystii. Ponieważ przez część obozu obecny był z nami kapłan, a ponadto nieopodal znajdował się kościół, mogliśmy codziennie uczestniczyć we Mszy Świętej w tym dwukrotnie w odprawianej specjalnie dla nas Mszy na polowym ołtarzu zbudowanym w naszym obozie.
Podczas obozu udało się też kilka razy rozegrać mecze piłki nożnej, oraz wziąć udział w "letnich zmaganiach" które niektórzy do tej pory znali tylko z Książeczki Mowgliego. Nasza Gromada przygotowała nawet jedną z przeszkód - drabinkę - specjalnie do tego biegu.
W innej grze należało zdobyć "czerwone kwiecie" by zasiać trwogę w sercu tygrysa Shere Khana. Aby to osiągnąć zmierzyliśmy się z szeregiem zadań prowadzących nas ku zwycięstwu.
Nasze Łowy zakończyły się 2 lipca. Skrzętnie posprzątaliśmy po sobie miejsce naszego obozu i wyruszyliśmy autobusem w długą podróż do domu.
Dziękujemy z całego serca wszystkim gospodarzom którzy pozwolili na naszą obecność w ich lesie. Pamiętajmy o ich pomocy.
Zdjęcia z obozu znajdują się w Galerii w dwóch albumach. (Galeria - Album 1) (Galeria - Album 2)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz